18 lipca byl dniem wielkim:) po wykonaniu totalnej kombinacji lotniczej: rano Bukareszt - Sofia po poludniu Sofia - Warszawa a wieczorem Warszawa - Wroclaw i dzieki transportowi "das autem" czyli golfikem sister dotarlam do domu w Smiechowicach - piwo smakowalo przepysznie:))) a na drugi dzien podroz "das autem" do Berlina! na koncert U2 sister poraz kolejny dostala na leb - jeszcze bardziej niz przy Madonnie scene walneli po bandzie! a my oczywiscie szalalysmy krotko mowiac "respect":)) troche sie konstruktorzy na robili aby zbudowac tego pajaka.... prawdziwy Bono na zywo!:) dzieki temu ekranowi - 360 stopni bylo widac wszystko dookola sceny no ale juz przegieciem bylo rozciagniecie tych ekranow!!!! :) a na deser totalny wyglup!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
znow wyszlo na to ze to ja tylko dostaje na leb...No nic to ewidentnie od normy odstawalam mocno :D a koncert do dzisiaj przezywam tylko jakos nikt mnie nie rozumie...
wcale tak nie mialo wyjsc!:) a przy okazji ja Cie rozumiem:))))
Eeeee ale fajosko. Super. Kurdę zazdroszcze. Jakoś Madonna mnie nie rusza ale tych chłopaków to bym kiedyś chętnie na żywo oblookał.
Pozdro.
Ojciec dwojga.
Prześlij komentarz