poniedziałek, 25 sierpnia 2008

Sofia i okolice w nowych obiektywach

przyjechali do mnie rodzice:)) no i mam nowe obiektywy... niby niedziela w okolicach Sofii ... ale mozna juz sie pobawic...
zwiedzilismy Koscioj Bojana - najpierw wielkie rozczarowanie bo to az 10 leva, a kosciolek malutki i nic specjalnego, ale dla jakiegos powodu wpisano go na liste UNESCO!? a no wlasnie freski w srodku powalaja na kolana - tylko XI - XII wiek ale po bandzie... teraz juz wiek dlaczego kosztuje to 10leva
no a za rowne 6 leva obrocilismy wyciagiem na Vitoshe...
no i pierwsze zabawy obiektywem szerokokatnym oraz zoomem:)))
widoczki na gorze...



no i moi goscie na zboczach Vitoshy:)))

troszke przyrody...


z gory nawet Sofia wyglada przyzwoicie

no i w nocy - pomimo, tego ze jest bardzo bardzo zle oswietnona.. to zdarzaja sie budynki ktore w nocy uzyskuja swoj urok
np. Teatr (chyba.. albo filharmonia) wazne ze na jej tylach jest zarypiast knajpka - Czuczu pamietasz mohito??

i sad... po kradziezy dokumentow mialam okazje i tam zawitac:))

mam nadzieje, ze kazdy nastepny raz odwiedziny tego budynku bede zaliczac tak jak teraz:)))

poniedziałek, 18 sierpnia 2008

Belogradchik

No i szybka wycieczka jednodniowa tym razem w polnocno wschodnia czesc Bulgarii:))
Fort Kaleto z formacjami skalnymi... ktore maja ponad 200 milionow lat i pokrywaja teren ponad 200ha...
Fort z od wejcia i z gory


krajobrazy dookola fortu no i miasteczko....



a w drodze powrotnej malutki Monastyr Czerepisz (tych Monastyrow to tu maja troche) w wawozie rzeki Iskar...
cichy, sympatyczny .... a na dodatek dzwonnik mial swoj show...

niedziela, 17 sierpnia 2008

Zacmienie Ksiezyca!!!

ha ha
zupelnie przypadkowo... cos mowili w telewizji, ale jakos sie tym nie przejelam... a wyszlam na balkon i prosze.... chyba nie do konca zdjecie to oddaje ale staralam sie:)))

pozdrawiam

niedziela, 10 sierpnia 2008

Koprivshtitsa

no mi jest to ciezko wymowic ...
a to nazwa malej wioske jakies 100 km od Sofii, w samym srodku gor...
niby nic... ale kazdy domek to istne cudo
zreszta co ja bede opisywac..... po prostu popatrzcie...




poniedziałek, 4 sierpnia 2008

Teteven - gdziekolwiek i cokolwiek znaczy:)

Ostatni weekend to wypad w rodzinne strony Yany - kolezanki z pracy Bulgarki. Miasteczko Teteven - nie wiecej niz 10tys mieszkancow polozone w Starej Planinie - gory boskie....


Miasteczko ma sliczny okolo 200letni domek i urokliwy kosciolek.


hotel za 20 leva od osoby - i to z basenem...
oraz zamknieta fabryke szczotek:)))



















Caly wypad korecil sie wokol zakupu ziemi przez Ricka - Kolegi z Manchesteru - ktory byl tutaj przez pol roku konsultantem i juz postanowil osiedlic sie na stare lata:)))
wieczorem oczywiscie mielismy okazje sprobowac domowych wyrobow mamy Yany (np domowej roboty piki - czyli mala pita:)) a do popicia domowej roboty rakija - musze przyznac zaczyna mi to smakowac... lepsze niz wino bo przynajmniej mnie zgaga nie bierze...:))ale oczywiscie po duzych ilosciach wystepuja takie same objawy jak po polskich alkoholach...

W niedziele zwiedzalismy okolice...
piekny wodospad

























oraz monastyr - niestety nie pamietam jaki a w przewodniku znalezc nie moge, za to ze wspanialym widokiem na Stara Planine...

















Bylo psiejsko czarodziejsko...