no wlasnie.... i znowu spoza Bulgarii:)
pod koniec czerwac wybralysmy sie z Sister na wyczekiwane dlugo wakacje...
tym razem Egip - jedyny tydzien, ale windsurfingowy - dluzej i tak by nie dalo rady... bo dlonie i nogi mamy jak po niezlej wojnie... poniewaz nawet drobne zadrapanie w slonej wodzie sie nie leczy a to Czerwone Morze slone jest i to bardzo... szczerze mowiac, zaczyna mi sie wydawac, ze nasz Baltyk to jest slodki:)
Goraco jak w piekarniku - ok 40 stopni nawet w nocy... ale cieply, a raczej goracy wiatr od ladu byl kazdego dnia a okolicznosci uprawiania widsurfingu boskie!!! - gor tam sie nie spodziewalam...
jak to zwykle na takich spotach bywa sa i poczatkujacy ale sa rowniez zawodowcy...
udalo nam sie podziwiac paru takich... jak to jest, ze czlowiek, czasami na tej desce nie moze ustac a inni po niej biegaja gdzie i jak chca...
Po ciezkim dniu waliki na wodzie... ha ha ... wszyscy sie smialismy, ze jeszcze sami za to sobie placimy... w koncu zasluzony odpoczynek i plywano w slodkiej wodzie naszego hotelowego baseniku:)) - Mojej sister jak widac bardzo sie podobalo:)
W ostatni dzien z samego rana udalo nam sie skoczyc jeszcze na tzw. angielskiego snorkling na Blue Hole - czyli przepiekna rafe koralowo - kurcze na prawde robi wrazenie... bylo bosko i rybke Nemo tez widzialysmy:))
po drodze..
nie bylybysmy w Egipcie gdyby nie udalo nam sie zobaczyc Camela... czyli wielblada
a na koniec pozegnanie po Egipsku:))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
no i dzieje się ... wybieram się w te Twoje strony ...
Jadę z nadzieją dobrego wypoczynku i ... spotkania ... można powiedzieć po długim czasie
madziku ale śliczne zdjecia z tego Egiptu , wydrukowaliśmy Twój blog i będziemy zbierac a ty pisz dalej Całuski mama
Prześlij komentarz